Przejdź do głównej zawartości

Śmiesznie wygląda ta książka...


Pobyt w internacie nauczył mnie paru rzeczy i dał mi lekcję życia o tym, że każdy człowiek jest inny i naprawdę trudno jest trafić na bratnią duszę poprzez losowanie pokoi. Można uznać to za oczywiste tak jak to, iż każdemu należy się szacunek, ale niestety nie wszystko jest takim jakim powinno być.

Od zawsze należałam do cichych osób, które uwielbiają chwilę spędzone z książką w spokojnej atmosferze. Dlatego właśnie często wyłączałam się na resztę pokoju i czytałam dla relaksu. Moje koleżanki były tym bardzo zdziwione, bo według nich szkoda życia i młodości na przewracanie stronic. Rozumiem to, że nie każdy może lubić ten rodzaj spędzania wolnego czasu, szczególnie w wieku tych -nastu lat. Moje zdegustowanie wywołały dopiero złośliwe komentarze na ten temat.

Po mimo słabych statystyk dotyczących polskiego czytelnictwa nie wiedziałam, że kogokolwiek może bawić czytanie innych książek niż młodzieżowe romanse (szanuję oczywiście gatunek i osoby czytające, ale wolę inną tematykę) w związku z czym czytanie książek Jerzego Pilcha było istnym kabaretem. Szczególnie jeśli miały "śmieszny" tytuł jak "Moje pierwsze samobójstwo". Potem doszły jeszcze podśmiechujki z tego, że używam trudnych wyrazów jak "przeczytawszy". Mówię tu naprawdę serio. Człowiek używa na przykład słowa "frywolny" a te kładą się ze śmiechu. W tym dziewczyna na profilu humanistycznym. Nie rozumiem tego do dzisiaj. Naprawdę nie rozumiem.

Może czas na wzmożenie akcji czytelniczych, które będą docierały także do młodzieży? Może czas na wyciąganie książek w miejscach publicznych tak, aby czytelnictwo stało się czymś normalnym a nie budzącym śmiech wśród młodych? Będzie to z pewnością zadanie trudne, bo nie bez powodu jesteśmy nazywani trudną grupą wiekową. W większości odpychamy to co dla nas dobre jak na przykład czytanie książek czy odrabianie prac domowych, ale mam nadzieję, iż nie jesteśmy niereformowalni z tego powodu. Życzę wszystkim jak najmniej takich sytuacji..

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Ale ja nie mam kondycji!

Doszłam do tego momentu w życiu, kiedy powodem do narzekania jest dla mnie narzekanie innych ludzi, ale jak tu nie wylać swoich żali w chwili, w której w pełni zdrowy człowiek mówi , że nie nadaje się do czegoś, bo nie ma kondycji i nie ma sposobu na to żeby ją miał. Oczywiście to mówione jest najczęściej przez kogoś kto woli przesiedzieć cały dzień przed komputerem niż sprawdzić chociażby jaka temperatura panuje w świecie zewnętrznym. I tak dzień po dniu. I tylko narzeka i nic ze sobą nie robi.  W takich chwilach naprawdę krew mnie zalewa. Owszem. Mi też zdarza się (dość często) narzekać na swój stan, ale to łączy się z przynajmniej próbami zmian, które go poprawią. Jestem od dziecka chora na astmę przez co po krótkim nawet wysiłku zdarzało mi się doznawać zadyszki. Czasami nawet przy okazji wchodzenia po schodach. Przyszedł jednak moment, w którym stwierdziłam, że ta choroba nie może mnie ograniczać. Wtedy właśnie udałam się na pierwszy na trening boksu. Postanow...

"Moskwa-Pietuszki"

  Podczas ostatnich łowów na coś ciekawego do czytania w bibliotece miejskiej zdecydowałam się na zatrzymanie przy regale z literaturą rosyjską. Szczególnie, że miałam ochotę na coś co nie jest nowością i zatęskniłam za szelestem starych kartek. Po dość długim przedzieraniu się pomiędzy literaturą wojenną i zbyt ciężkimi na wakacje klasykami jak Dostojewski znalazłam dobrze zapowiadający się tytuł, chociaż nie uważam okładki za szczególnie przyciągającej. Powieść Moskwa-Pietuszki autorstwa Wieniedikta Jerofiejewa według opinii znajdującej się na okładce jest arcydziełem prozy rosyjskiej traktującym o problemie alkoholowym głównego bohatera w sposób metafizyczny. Ciężko było mi się oprzeć takiej propozycji, szczególnie po tym jak zakochałam się w twórczości Jerzego Pilcha po przeczytaniu Pod Mocnym Aniołem utrzymanego w podobnej stylistyce.            Podstawowe informacje o dziele: Autor: Wieniedikt Jerofiejew Tytu...

Kobieta-bokser

zdjęcie mojego autorstwa  Mogłoby się wydawać,że żyjąc w XXI wieku kobiety nie powinny mieć problemów ze stereotypami. Niestety, ale w większości przypadków tak nam się tylko zdaje. W połowie grudnia zaczęłam trenować boks. Wszystko fajnie, bo sport mi się spodobał, było miło i zaczęłam jak typowa kobieta chwalić się znajomym. Czekało mnie niemiłe rozczarowanie. -A po co ci to? -To nie jest sport dla dziewczyn. -Taka ładna dziewczyna i boks? -A nie lepiej potrenować siatkówkę? Takie i jeszcze inne opinie słyszałam od rodziny i znajomych. Witamy w XXI wieku. Boli mnie fakt, iż niektórzy nie dopuszczają do siebie obrazu dziewczyny/kobiety silnej, niezależnej, która uprawia taki sport jaki chce, takiej niebojącej się dostać lewym prostym na ringu, silnej psychicznie, a nie tylko stojącej przed lustrem i ładnie wyglądającej. Dla jasności, nie mam nic przeciwko dbaniu o siebie. Przeszkadza mi tylko stereotypowe podejście. Podsumowując. Nasłuchałam się wielu tego...